My boo.
Komentarze: 2
Śmiesznie się robi w moim życiu.
Smsy z kilkoma boys na raz. Jeden nie wie o drugim. I tylko pilnuję, aby odpowiadać temu co trzeba. Pomyłka w tym wypadku byłaby niezbyt nice.
A tak szczerze, to nie jestem zdecydowana na żadnego z nich. Już jakiś czas temu postanowiłam nie zaczynać niczego na poważnie, z chłopakiem, do którego na starcie nie czuję nic. Miłość od pierwszego wejrzenia, albo nothing. Na dobre mi bowiem nie wychodziło pakowanie się w związki typu: podoba mi się, to spróbujemy, albo świetnie się dogadujemy, więc nic nie stoi na przeszkodzie. Koniec bawienia się, przynajmniej jak na dzień dzisiejszy.
It's funny. Właśnie dostałam zaproszenie na imprezę od jednego z powyżej opisanych.
Nie ma rzeczy niemożliwych, wiecie?
Nie ma.
Nawet jeśli wydaje Wam się, że wszystko spieprzyliście. Że jesteście nie tacy jak trzeba. Mówicie, co mówić nie powinniście.
Przynajmniej w moim przypadku.
Everything is possibly.
No tak.
Tylko co teraz?
Dodaj komentarz