Komentarze: 3
Wczoraj miałam imprezę integracyjną. Klasową. Dziewczyny poupijały się jednym piwem i pół godziny darły się na całe gardło, co podobno miało być śpiewem. Tak, darłam się z nimi i tak, też trzeźwa nie byłam. Zagłębiać się nie będę, ale wypiłam więcej niż jedno piwo...
Następnie dyskoteka i M. Potańczyliśmy, pogadaliśmy. Odprowadził mnie do domu, buziak w policzek. Nie potrafię sobie wyobrazić, żeby mogło dojść do czegokolwiek więcej z kimś innym niż Łukasz. Przyzwyczaiłam się do niego. Nie chcę innych, nie chcę tych nieznajomych, o których prawie nic nie wiem. Łukasza też nie chcę. Heh Welcome Zakon...
A dziś kolejna impreza. Będzie i M. i Łukasz. Jakoś nie chce mi się iść...