Archiwum 26 października 2006


paź 26 2006 An answer.
Komentarze: 5

W odpowiedzi na Wasze komenty -->

Uśmiecham się do chłopców, którzy mi się podobają, co w tym dziwnego? : Mam podrywać tych, którzy nie mają u mnie najmniejszych szans? Śmieszne, żebym starała się o kogoś, z kim nigdy nie chciałabym być. 
A szufladkowałam te ciche i bezbarwne dziewczynki  nie dlatego, że coś do nich mam. Bo nie mam nic, każdy żyje jak chce. Podparłam się tym po to, aby pokazać, że te przebojowe i ,,znane" [śmiesznie to brzmi ale cóż...] nie są przebojowe i znane dlatego, że ładnie wyglądają. A przynajmniej nie wszystkie. Niektóre mają mózgi i nie warto wyzywać ich od idiotek, bo często się uśmiechają i mają wielu znajomych. Może jestem słodka, ale do idiotki mi daleko. Niektórzy jednak sądzą inaczej. Jeśli masz blond włosy, ładny uśmiech, nie boisz się spojrzeć prosto w oczy, a to tego wiele osób zna Twoje nazwisko, możesz nosić miano tylko i jedynie Głupiej Dziewuszki. Nie zgodzę się, ale sory wielkie, jeśli kogoś uraziłam. To nie forum, tylko prywatny blog. Pokazałam moje zdanie [czyt. bycie cichym i bezbarwnym nie jest fajne], ale to tylko i jedynie moje zdanie. Nie wyzywam takich osób od odludków czy dzikusów. Zrozumiano? =D


Carnation... Chodziło mi o to, że ładne dziewczyny, które mają wielu znajomych, są szufladkowane: słodka idiotka, to ją kochają. A ja nie jestem zwykłą laleczką na pokaz. Taak lubię słodkie, różowe ubrania [choć niewiele mam ich w swojej szafie], taak mam blond pasemka, taak uwielbiam się wydurniać i śmiać z byle czego, taak wiele osób zna moje nazwisko. Czy to znaczy, że jestem tępa i bezmyślna? Są takie dziewczyny, które te ,,znane" osoby oceniają według kryteri: uśmiecha się i nieźle wygląda, to ma wielu znajomych. A skoro to tylko dzięki urodzie, musi być niesamowicie pusta. To właśnie mi wadzi. Bo nie znają, a szufladkują.
Oczywiście i bezbarwne, ciche osoby mają wielu przyjaciół. Ale nie taki jest stereotyp, a niestety stereotyp to taki wzór, który w większości życiowych sytaucji się sprawdza. Toż to logiczne, że im więcej osób cię zna, tym bardziej jesteś znany. Im więcej przyjaciół masz, tym więcej ludzi uważa cię za przyjaciela. O kimś, kto ma wielu znajomch nie powiemy ,,cichy i bezbarwny''. Bo o osobie cichej i bezbarwnej mało kto słyszał. Kasztana nie chodziło mi o dosłowne bycie przebojowym i wszechobecnym, bo nie na tym- nie tylko na tym- polega bycie lubianym i znanym. Charakter to podstawa. I własnie w tym cały ambaras- denerwuje mnie szufladkowanie kogoś, kogo się nie zna. The end, dziękuję za uwagę.  

miss-almost-grown : :
paź 26 2006 Can't stand me now.
Komentarze: 5

Po prostu. Trzeba się pogodzić z tym, że taki los spotyka takich ludzi. Bo nas każdy kojarzy, bo o nas mówią, bo my jesteśmy ładne, przebojowe, znane. Chłopacy się ślinią, a dziewczyny mają ochotę zdeptać. Patrzą z zazdrością i chcą zgnębić anonimowymi bluzgami, wkurza je podwójnie, że wcale się nie przejmujemy. Mylą się. Przejmujemy się i dotyka nas to bardzo. Tylko stoimi wysoko, więc nadal musimy pewnie trzymać się na nogach i nie pozwolić by byle wicherek strącił nas na sam dół. Myślimy sobie: Niech gadają, są zazdrosne, ci, którzy nas znają, wiedzą jakie jesteśmy. Lecz to nie pomaga, bo ta nieliczna grupka nadal roznosi plotki, nadal pod nosem na nas wyklina. A przecież nikt nie chce być nielubiany. Nie widzicie? Mamy wybór, który tak naprawdę zmusza nas do jednego. Albo będziemy bezbarwne, ciche, uległe, wtedy przecież nikt nic do nas nie będzie miał. Bo nikt nawet okiem nie mrugnie słysząc nasze nazwisko. Kto? Nie, nie znam... Albo nadal będziemy chodzić z uniesioną głową, uśmiechając się do ładnych chłopców i na kiwnięcie palcem powiększając nasze grono znajomych. To wcale nie takie łatwe jak Wam się wydaje, choć przyznam, gdy już machina bycia ,,kimś" ruszy, nowe osoby wpadają do kręgu z szybkością tornada, a nazwisko przemieszcza się z ust do ust jak fale zalewajace brzeg morza. A przecież to tylko małe miasteczko. A przecież to tylko zwykła, polska szkoła. Żadne Holywood, żadny Nowy Jork. Aż współczuję sławnym gwiazdom. Mój przypadek to ledwie widoczne ziarenko w porównaniu do nich, a wystarczająco życie mi zatruło. Choć nie powiem, ma to również swoje dobre strony. Gdy jednak pojawia się problem, ciężko cieszyć się czymkowiek...

miss-almost-grown : :