Archiwum październik 2006, strona 1


paź 24 2006 Sooo much.
Komentarze: 3

,,Tyle słów słodkich jak z miodem miód".

Uśmiechu do telefonu. Tej radości, bo przytulił. Tej radości, bo napisał. Tego spełnienia, bo zawsze o wszystkim mogę z nim pogadać. Tej drugiej połówki, która tak idealnie do mnie pasuje.

Tego kogoś, kogo obecnie nie ma.

A M. choć się stara, zbyt różny ode mnie jest.

Brakuje mi.

Zakochania.

Sooo much.

And welcome Jesienna Deprecha. Cuuudownie.

A na dodatek te zazdrośnice nadal gnębią, pisząc, że jestem idiotką. Ach, gdybym tak chociaż wiedziała kto to. Ale się nie dowiem. Tyle właśnie odwagi mają. Żal, żal, żal.

Pusto mi. Sooo much.

Laa... la... la... laaa... maybe kiedyś. W kimś. Znów. Z wzajemnością.

Miejmy nadzieje.

miss-almost-grown : :
paź 23 2006 Somewhere else...
Komentarze: 0

Do ostatniej przystani dobiłam, wysiadam, zostaję...

...odnalazłam Cię, odnalazłeś mnie...

Tylko miejski szum, natłok wrażeń, szukam znaku, który się okaże drogowskazem. Tym razem nie sięgam do książek, gazet, mam przeczucie, muszę uciec z uczuciem. Uciec w światło, w którym wszystko jest jasne, a ludzie cierpią przez swoje aspiracje. Jedyne takie święte miejsce, gdzie rozum przegrywa z duszą i sercem, a cały ten tercet wypowiada Twoje imię, poddałem się temu, jestem sam sobie winien, to minie minie tak szybko, tak łatwo, bo jesteś mą wiarą, nadzieją, zagadką, której nie umiem objąć rozumem, dlatego mam do niej taki szacunek. Może zwyczajnie brak mi taktu, ale...Wierzę w Ciebie, moje sacrum...

Chcę do jednego miejsca na ziemi, gdzie problemy przestają mieć znaczenie, do objęć, które akceptują me słabości, do nich pragnę, tylko do mej miłości. Jest na ziemi jedno moje małe miejsce, gdzie poza biciem serca nie liczy się nic więcej, uciekam tam z moją całą miłością, wierzę w Ciebie, wierzę w moje sacrum...

Sacrum bez konaktu z otoczeniem, oka mgnienie i mogę się przenieść w inny wymiar pozbawiony pancerza, w który codzienność bezwzględnie uderza. To błogostan, Panie, pobłogosław chwile, gdy każdy problem to błahostka, uciekam w moje świętości, objęcia tych, którzy akceptują moje słabości. Rodzina, o której zawsze marzyłem, dom który był zawsze azylem, miłość, to najpiękniejsze sacrum, więc nie traktuj jej jak kontraktu, który zrywasz, gdy dzień masz gorszy, kiedy gdy zyski znakowo są mniejsze niż koszty, sacrum je zmieni, lekki podmuch wiartu, to źródło, którego nikt nie może zatruć.

Bo niecierpię Meza, ale ta piosenka jest boska. A przynajmniej jej treść. Aż mi się łezka w oku zakręciła. Poważnie :P

miss-almost-grown : :
paź 22 2006 In the morning.
Komentarze: 3

Przegięcie. Za dużo %. Za dużo zielonego. Co się stało z tą grzeczną dziewczynką, którą byłam?

,,Jak wielu to kręci, mimo konsekwencji..."

I nie zrobiłam nic głupiego. M. sie mną zaopiekował. No cóż, nie oszukujmy się, sama nie trafiłabym do domu. Just zgon. Haha. Choć wcale nie jest mi do śmiechu.

miss-almost-grown : :
paź 21 2006 Ask Me Anything...
Komentarze: 5

To jedna z tych chwil, kiedy mam ochotę schować głowę w piasek. Bo znów nie wiem czego chcę. Bo znów los zdecydował za mnie. Czytam notki sprzed miesiąca. Jeden fragment przetarł mi oczy i obudził głosik w mojej głowie, który krzyknął: ,,Dziewczyno, hamuj, chyba nie chcesz zakopać się w zobowiązania, uzależnienia i ograniczenia...?!". Nie chcę. Ale samo z siebie wyszło. Tak, jestem z M. Po prostu. Nie chcę go stracić, ale... wybrałam samotność. Dobrze mi z nią było. Pisałam...

 ,,Wiecie, na co mam ochotę? Zabawić się tak maksymalnie, bez rozumu, bez strachu: On zobaczy, i co wtedy...?. Dlatego właśnie nie chcę chłopaka. Teraz czas dla mnie i moich przyjemności. Wreszcie nie muszę myśleć nad każdym gestem/ ruchem/ słowem, wreszcie mogę kierować się swoimi ,,widzi mi się"(...) Wreszcie znów mogę żyć chwilą (...)"

Cholera. I nie zależy mi na nim. Dziś będziemy razem imprezować. Stwierdziłąm jednak, że zdepczę moralność i zrobię to, na co w danej chwili przyjdzie ochota. Nie chcę zobowiązań i ograniczeń. Nie przez niego. Nie teraz. Może wszystko rozwalę, może się obrazi i obróci do mnie plecami. Wtedy przeproszę i powiem: ,,Kochany, mówiłam, że nie chcę nikogo na stałe i chyba nie sądziłeś, że zmieniłam zdanie...". Niedelikatnie i brutalnie. Jednak skończyłam z teatrzykiem, w którym grałam rolę aniołka. Egoistycznie. Bawię się ludźmi. Nie mam jednak zamiaru w wieku szesnastu lat zachowywać się jak odpowiedzialna, zdecydowana, ustatkowana kobieta. Bo taką nie jestem. Choć chciałabym. Heh...

miss-almost-grown : :
paź 19 2006 Girls...
Komentarze: 1

Pierwszy raz od dawna poczułam się tak bezpiecznie. Ktoś coś robi za mnie i troszczy się, żeby mi włos z głowy nie spadł. Soo nice. Otóż dzieje się w moim życiu dość wiele, choć mam wrażenie, że nie dzieje się nic. Ostatnio doświadczam jakiś treningów, które chyba maja na celu umocnić moją psychikę. Bo wiecie... na tym świecie są setki dziewczyn, które patrzą z zazdrością, nienawidząc za wszystko, co widzą. Zbyt ładny mam uśmiech, za dużo chłopaków się wokół mnie kręci, za wesoła jestem i idę zbyt pewnym krokiem... Przecież powinnam ubrać sweter do kolan, przecież powinnam odizolować się od ludzi [szczególnie płci przeciwnej], przecież powinnam być mniej wesoła, przecież powinnam... Bo one przecież nienawidzą mnie za to, że jestem jaka jestem. Choć słowa ze mną nie zamieniły. I wiele takich chodzi po świecie. Niektóre z nich patrzą ze złością, inne napiszą na gg pod wymyślonym kontem, nie spotkałam się jeszcze z żadną na tyle odważną, by powiedziała co myśli prosto w oczy. Bo sądzą, że mnie zdołują tekstami typu ,,Jesteś słodką idiotką", a ja na ich niekorzyść wiem, że tej słodkości mi cholernie zazdroszczą. Klną i bluzgają, bo przecież to im przynosi ulgę. Boli mnie jedynie to, że nie znają mnie, a oceniają. Wiem, że nie mają racji. To jednak wkurzające. A z dnia na dzień ich więcej. Zazdrosne, sfrustrowane, zakompleksione [bo jak to inaczej tlumaczyć?!]. Jedna napisała na gg, strasząc, że mi ,,wpierdoli". Że uśmiech zniknie z mojej twarzy. Jak zwykle co drugi wyraz przekleństwo. M. dowiedział się kim jest i obiecał, że jutro z nią pogada. Sama bym to zrobiła, ale zabronił. W sumie to i dobrze, bo szczerze mówiąc, boję sie jej troche. Taka typowa nieobliczalna suka. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Ach... M.? Hm, spotykamy się i wszystko idzie w dobrą stronę. I to by było na tyle. Bye;*

miss-almost-grown : :