Komentarze: 2
Ojejjj.
I co ja mam ze sobą zrobić.?!
Keine Anung.
I don't know.
Haha.
Szaleję.
Z bezsilności. Braku zajęcia. Braku planów. Braku ...
... tak, przemilczmy.
A czerwona świeczka pachnie truskawkami.
Ojejjj.
I co ja mam ze sobą zrobić.?!
Keine Anung.
I don't know.
Haha.
Szaleję.
Z bezsilności. Braku zajęcia. Braku planów. Braku ...
... tak, przemilczmy.
A czerwona świeczka pachnie truskawkami.
Koniec na Jego temat.
Tfu tfu.
Jakoś ścierpię.
W odpowiedzi na komentarz niejakiej ,,z", która widocznie bardzo się nudzi własnym życiem, skoro ładuje się z chamstwem do mojego.
,, ... bo chłopak,ktory ci sie podoba,nie zwraca na ciebie uwagi.bo zawsze mialas tych co chcialas,a tu raptem zgacha! jesli chlopak jest dlugo z dziewczyna i ja kocha,to nie wwalaj sie i uwazasz sie od niej lepsza?nie jestes DLA NIEGO od niej lepsza..."
Pokaż mi, gdzie napisałam, że UWAŻAM, iż jestem od niej lepsza DLA NIEGO? Ślepa jesteś, czy co? ONA stoi najwyżej. Inaczej mówiąc, dla niego jest najważniejsza. To moje słowa. MOJE. Czytaj ze zrozumieniem, jeśli masz zamiar wyrażać swoją opinię na temat tego bloga, ok? I tak, jestem zraniona, bo dawno nie zaznałam uczucia odrzucenia. Miałam każdego, którego mieć chciałam. Nie używałam do tego czarnej magii, nikogo nie zabiłam i nie torturowałam. Po prostu- ja chciałam ich, a oni chcieli mnie. Taki los, nie moja wina, że masz jakieś kompleksy na punkcie własnego życia. Bo najwidoczniej masz, skoro wpierdzielasz się do cudzego i zjeżdżasz człowieka za to, że był szczęśliwy.
,,Dobrze, gdy ktoś jest obok, ale szybko ci się nudzi"
No niestety tak jest i uwierz mi, że całym sercem bym chciała, żeby nie nudził mi się tak szybko. Ale jeśli stwierdzam, że już z kimś nie chcę być, to to kończę. Proste i logiczne.
A na zakończenie jedna uwaga: nie Tobie oceniać, czy jestem DLA NIEGO od niej lepsza. Nie znasz mnie, nie znasz Jego i nie znasz Jej. Odpowiedź na pytanie, którą z nas wolałby, wiedząc, że mógłby mieć obie, zna już tylko On. Jednak nie sądzę, żeby rozmyślał nad opcją chodzenia ze mną, właśnie dlatego, że nie ,,wwalam" się w ich związek. Nie niszczę go. I nie potrzebuję Twoich śmiesznych ,,rad".
Z serdecznymi pozdrowieniami.
miss-almost-grown
:(
Bo ma mnie gdzieś.
A jeśli się mylę, to po prostu zachowuje się jak się zachowuje, bo ma jakiś powód ku temu.
Nie wymówię na głos imienia tego Powodu.
Ale wiem
Jest najważniejsza.
Nawet jeśli są dziewczyny, które coś dla niego znaczą.
ONA stoi najwyżej.
Reasumując. :
bez znaczenia, czy mu się really podobam, czy widzi mnie na tym samym poziomie, co setkę swoich znajomych płci przeciwnej.
Bez znaczenia, że prawie mdleję na jego widok.
Zwykłe zauroczenie.
,,... i czuję setkę igiełek,
które ranią moje serce,
i czuję tonę żalu,
który z oczu wycisnąć chce łzy..."
Tak, odrzucona pierwszy raz od dawien dawna. Przesada? Lekka, bo on nawet nie wie, co czuję. Powinien?
Bez znaczenia.
I tak sie nie dowie.
Moje przyjaciółki powiedziały: Nie zwracaj na nic uwagi, walcz o niego. Zagadaj, uśmiechnij się. Zrób coś. Jesteś od Niej lepsza i udowodnij mu to.
Ale ja nie chcę z nikim o nikogo walczyć. W dodatku boję się, że nie miałabym szans na wygraną. Nie jestem pewna i nie staram się tej pewności zdobyć. Rozleniwienie? Strach? Kto mnie zrozumie?
Sometimes sama się w tym wszystkim gubię.
Ale jestem wolna i tak przyjemnie lekko mi z tym.
Choć czasami zatęsknię za tym kimś, kto zawsze byłby obok.
Cóż, wszystkiego mieć nie można.
There's always that one person
that will always have your heart
You never see it coming cause
you're blinded from the start
Tak się zapierałam, że nie chcę chłopaka, że nie potrzebuję go. ,,Dobrze mi samej". Wcale nie. A przynajmniej już nie teraz. Wczoraj byłam pierwszy raz od dawien dawna na takiej konkretnie singlowej imprezie. Żadnego przyjaciela, żadnej ,,zabawki", żadnego stałego chłopaka. I kiedy widziałam dziewczyny siedzące chłopakom na kolanach, ich pełne czułości gesty, zakochane pary tańczące do wolnych piosenek... brakowało mi ,,tego kogoś". Gdy wróciłam do domu i stałam przed drzwiami, starając się wygrzebać z torebki klucz, spojrzałam na bramę i znów dopadła mnie ta melancholia. Zawsze ktoś za nią stał, machał mi na pożegnanie i pytał, kiedy znów się spotkamy. Wczoraj było pusto. I zdałam sobię sprawę, że bycie z kimś na stałe to fajna sprawa. Kochać kogoś mimo jego wad, mimo ubiegu czasu. Mieć milion wspólnych wspomnień. I wiedzieć, że tak może być już zawsze.